Strony

środa, 12 sierpnia 2015

Papierowe Miasta - film czy książka?


Hej! Kilka słów o tym, co u mnie. U mnie gorąco, aż za gorąco - sama nie wierzę, że tak myślę, ale mogłoby wreszcie się ochłodzić. W związku z tym większość dnia spędzam w domu, a wieczorami spotykam się ze znajomymi! Dzisiaj będziemy oglądać Perseidy - już nie mogę się doczekać!
Wczoraj byłam pierwszy raz na podwójnej randce! Razem z Łukaszem, Kingą i Kubą pojechaliśmy do kina na Papierowe Miasta dobre dwa tygodnie po premierze, ale lepiej późno niż wcale. Przed obejrzeniem filmu przeczytałam książkę, więc mniej więcej wiedziałam, co się wydarzy, ale i tak trzeba poświęcić osobne 2 zdania na film i osobne 2 zdania na książkę.




Jeśli chodzi o książkę, to John Green mnie nie zawiódł. Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału poczułam jak fabuła mnie wciąga jak wir morski. Przez 3 dni spędzałam kilka godzin na czytaniu - nie jadłam, nie piłam, bo nie mogłam się od niej oderwać - może trochę przesadziłam. Jednak koniec książki mnie rozczarował. Jestem zwolenniczką szczęśliwych zakończeń i szczerze poczułam empatię do Q. Prawdziwy sens tej książki dostrzegłam dopiero po kilku dniach - głównym wątkiem wcale nie było poszukiwanie Margo i wyścig z czasem by ją odnaleźć - chociaż o tym jest większość książki, a najważniejsze w tej książce było dla mnie to, że tak naprawdę nie znamy osób, które wydaje nam się, że znamy. O tym mówi Margo, o tym mówi Radar... i w sumie mają sporo racji...


Co do filmu, to jakoś nie zrobił na mnie wrażenia, chociaż przyznaję, do dobór scenografii, sposób kręcenia filmu i muzyka były świetnie dobrane. Ale w filmie obowiązuję inna koncepcja czasowa, wiele scen - dla mnie tych najfajniejszych chociażby wtargnięcie do Sea Word - zostało wyciętych, ale na to nie powinnam narzekać, bo gdyby film miał kropka w kropkę oddawać film, to pewnie seans trwałby 3 dni! Najbardziej boli mnie jednak pomieszanie scen z początku i z końca książki. Przez co moje prawdziwe wyobrażenie o tej książce legło w gruzach i musiałam na nowo sobie wszystko poukładać.



Więc jeśli chodzi o mnie to raczej polecałabym Wam książkę. Przedstawia prawdziwą wizję świata w Papierowych Miastach a nie tylko jej fragment, który chciał wyeksponować reżyser. Co prawda przeczytanie jej na pewno zajmie więcej niż to 110 minut, ale uwierzcie mi - warto! :)

11 komentarzy:

  1. słyszałam, że większość ludzi poleca jednak książkę, a film podobał się tylko tym, którzy tej książki nie czytali. Ja nie miałam z nimi styczności do tej pory i nie znam tej historii :)

    |BLOG|

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro warto, to muszę się rozglądnąć za tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja książkę przeczytałam i również koniec mnie rozczarował. Ja na film wybieram się w piątek, bo chciałabym mieć porównanie. Jestem ciekawa czy moja opinia będzie podobna do twoje ;) Mój Blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tą książkę i naprawdę mi się spodobała ♥ Filmy niestety nie miałam okazji oglądać :/

    adgam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć szalony człowieku!
    Zostałeś nominowany do LBA, szczegół tutaj >> http://alexxx-alex-alexxx.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam :*
    Alex.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam książki, ale mam taki zamiar! Film dopiero po lekturze :)

    NOWY POST NA FABRYCE MIĘTY KLIK! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam okazji jeszcze obejrzeć filmu, a tym bardziej przeczytać książki, ale jeśli warto to się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, nie oglądałam i nie czytałam, jednak planuję nadrobić obie zaleglości bo bardzo ciekawi mnie ta historia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zawsze wolałam książki od filmów, wyjątkiem był serial Pamiętniki Wampirów, po obejrzeniu którego zaczęłam czytać książkę i się zawiodłam, różnice były dla mnie tak denerwujące, że nawet nie doczytałam jej do końca ;)

    Poklikasz w ostatnim poście? :) http://monyikafashion.blogspot.com >klik<

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz* pozostawiony na moim blogu.
*Spam nie będzie akceptowany.